Przebudzenie
nie wszystka skostniałam
wieczną zmarzliną
ciepły powiew nadziei
zderzył się
z oddechem lodowca
topnieję
gniew i żal spływa
mętnymi strużkami
zabierając brud sumienia
odtaję
wyrwane z letargu serce
zabije życiodajnym żródłem
niech tylko słońce wzejdzie
nieśmiało dotknie promieniami
a rozkwitnę na nowo
Komentarze (3)
wiersz bardzo mi bliski , przebudzenie przyrody po
zimie i człowieka...wystarczy trochę słońca ,ładnie
napisany
ładnie :-) to już zaraz :-)
Bardzo dobry wiersz o rzeczywistym stanie
ducha...Pozdrawiam :) +