Przebudzony
WEdrujesz przez kolejne dni.
Nowy poranek puka znów gdzies tu.
Otwierasz oczy, żegnasz sny bo pora
powitania znow nowego świtu.
Godzisz sie na to przebudzenie dnia.
Cos do stracenia, cos tez do zyskania.
Czeka na Ciebie zagadkowe tak,
znowu wybory kolejne i cisza sie kłania.
Chociaz poznałes częsć bogactwa duszy
jestes świadomy,pieknie obudzony.
Ciągle kreacje chce lęk Twój zagłuszyć
spychając w otchłań ciemnej życia
strony.
Jestes żeglarzem, w kieszeni masz perłę
a morze wabi, ucisza, ogłusza.
Trzymasz juz ręce nie sterem lecz berłem
obdarowane
dla niepoznaki bys nie zechciał słuchać.
A w muzyce fal odpowiedzi ,których nie
dadza Ci ludzie
Krzyczą do Ciebie, do głowy Twej
wchodzą.
A Ty w druga strone, w wielkim swoim
trudzie
marzysz o mistrzach którzy oswobodzą.
Zamiast wolnosci szukac w labiryncie
siebie
zwiedzasz obcych domów ciemne korytarze.
Kto Cie w taka klatke wepchnął tego nie
wiem
a wydostanie sie to wciąz kwestia
marzeń.
Nie siła ciała połamie jej pręty.
Nawet fizycznie mleńkie istnienie
może po wolność siegnąć gdy umysł zacięty
tworzy działanie a odwaga nowe rodzi
tworzenie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.