Przeciwbólowość
Żaden chłód nie przychodzi znikąd.
To przecież sen. Zimowy. Z tej okazji
kupiłam płaszcz, tylko rękawy
przykrótkie.
Znów zapomniałam, że podobnie jak ja
gubiłeś rękawiczki, może dlatego takie
szorstkie dłonie i zimno na ustach.
W moich włosach pasma - to, jak mówi
sąsiad staruszek, zamróz wychodzi z
człowieka.
Pierwsze przymrozki za mną, zesztywniałam,
i od dawna nie zaglądam do lustra.
Tu już w poziomie, stoły i krzesła wróciły
na miejsca.
Zostawiłam na ścianie twój przekrzywiony
portret i patrzysz trochę z ukosa.
Tak wyglądasz bardziej ludzko.
Komentarze (39)
Myślę, że doskonale sprawdziłabyś się w dłuższych
formach. Próbowałaś?
Miłego :)
często zaczynam czytać wiersz, nie wiedząc kto jest
jego autorem i jestem szczęśliwa, że potrafię
rozpoznawać Twoje wiersze, już po pierwszych strofach.
piękne są ot co:)
Zaczynam dzień od Pani wierszy.
Dziekuję .
Zazwyczaj siadam u Ciebie cicho i czytam sobie. Bo
bardzo lubię to jak piszesz, mówiąc mało obrazowo
trafia do mnie. Czytam a obrazy pojawiają się same...
No nic, posiedzę jeszcze chwilę. Pisz kobieto, pisz:)
K.
Szkoda, ze utwór się skończył. Piękny! Masz talent!
Pozdrawiam z zimowego Szczyrku@
lubię Ciebie czytać, piszesz naprawdę dobre teksty,
w moim odczuciu to krajobraz po niezłej bitwie;
fragmenty z włosami i portretem najlepsze dla mnie -
przekrzywienie, super patent na patrzenie z ukosa:)
przeciwbólowość, zamróz... całkiem ciekawe
Art, błagam. Idź i nie dobijaj mnie więcej.
Ten tekst na tak. Ma wielki przekaz. Bardzo ładnie
ujęte myśli. Nie ma agresji, wstąpił anioł i wyciszył
bohaterkę. Zamróz z niej wyszedł.
:))