Przeciwieństwo życia
Dla babci...
Wypłynąłem na głębię oceanu
betonowych domów.
Przechadzam się po brukowych chodnikach
ograniczonymi ćwierćokrągłymi krawężnikami.
Rozglądam się po szarych oknach
i widzę te zmęczone życiem twarze,
czekające na koniec swego żywota.
Wegetujący męczennicy swej duszy,
mroczni jeźdźcy przestworzy.
Celem ich cierpienie i cielesna męka.
Plątanina kabli i elektroniczne pudło
połączone z resztką życia nie pozwalają im
ukoić swego cierpienia.
Z oczu ich łzy proszące płyną, o litość, o
ułaskawienie.
Leżą wśród białych prześcieradeł
i beznamiętnych ścian od piętnastu lat,
nieruchomo, bezwstydnie, cicho, jakby byli
głusi.
Oczekują dnia ostatniego,
w nadziei że już nie wrócą.
Komentarze (1)
Bardzo wzruszająco.... pieknie... prawdziwie.... warto
się zatrzymać...