Przed słońcem
w sienniki zawijałam strzykawki.
Nie chciałam melorecytować litanii
o słabościach serca. Potrafiłam żyć bez
iluzji,
widzieć tylko konkrety. Wiedziałam,
trzeba umieć popychać marzenia własnym
palcem
w zajawkę nowych świadomości.
Ty kreowałeś mity,
ja wydobywałam je na światło dzienne.
Pisałeś już kiedyś wiersze o wietrze,
który nocą przytula się
do marmurowych kapliczek.
Nie licząc rocznic, kołysze się w
tujach.
Kto ci powie, że byliśmy?
©, 28.05.2014
Komentarze (36)
Ciekawy wiersz w którym każdy może znaleźć inną treść.
Pofantazjujmy. W wierszu wyraźnie słychać skargę
peelki na los który związał jej życie z narkomanem.
Człowiekiem wrażliwym lecz oderwanym od
rzeczywistości. Żyjącym w świecie fantazji, ciągłych
obietnic lecz nie potrafiącym spełnić pokładnych w
nim oczekiwań. Ile lat można trwać w takim związku.
Cierpliwość się kończy...
Serdecznie. :)
- nie wiem co mam napisać w komentarzu... może to, że
wiersz robił wrażenie, kom. Polaka też przeczytałam,
ale odniosłam wrażenie, że to bardziej o kimś kto
wpłynął na życie peelki - i pytanie byli razem, czy
nie byli? - można być i nie być zarazem - kiedy dwa
różne światy spotykają się, nawet bardzo różne - to
musi być oddziaływanie, a w ogóle to wiersz jest
super. I tyle. Pozdrawiam serdecznie.
Kłaniam się z podziwem.
Pozdrawiam :)
Komentuję cię po raz pierwszy.
Mam zwyczaj analizowania wierszy – nie obraź się.
Postaram się mieć dystans do autorki czyli do twojego
zapisu wierszem.
Napiszę – peelka.
Peelka KONKRETNIE zawijała strzykawki w siennik.
Brzydziła się recytowaniem mantrycznej litanii.
W oparach treści strzykawki widziała swoje marzenia
Obraz tych marzeń zastąpiła konkretnym peelem
Bo wywarł na niej wrażenie – gdy osobiście odwiedziła
cmentarz
A tuje rocznic nie policzą.
Przejmujący obraz - konkretnego załamania się - po
śmierci -
Swojego…
Idola?
Ukochanego?
Nie wiem.
I...niemożność poradzenia sobie z traumą śmierci
Pozdrawiam i nie gn iewaj sie za przydlugi komentarz -
miłego dnia zyczę
Znakomity wiersz. Jestem pełna podziwu. Szczególnie
smakuje mi ostatnia strofa i pointa.
Cudowny wiersz, przemawia do duszy:)