Przed snem
płomień
dopija
resztki
wosku
chybotliwie
bez
nadziei
utrwala
cieniem
obraz
na ścianie
sykiem
knota
dogorywa
bezsilnie
wtedy
już
tylko
księżyc
odbija
się
w
oczach
myśl
odpływa
w
marzenia
o
snach
ciepłych
jak
dotyk
matki
autor
abacus
Dodano: 2005-04-25 08:40:05
Ten wiersz przeczytano 627 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.