przedsiębiorca
Mały przedsiębiorca w tanim garniturze,
Na aukcji antyków, kieliszek wina w
dłoni,
Wśród tłumu biznesmenów, znawców danej
sztuki,
Jego marzenie być takim jak oni.
Koneser replik znanych dzieł sztuki,
Właściwie nieznający się na artystce,
Wsłuchany w muzykę, której nienawidzi,
Szczęścia i radości fałszywe oblicze.
Tłusty przedsiębiorca, małe świńskie
oczka,
Z uśmiechem na twarzy jedzie do swej
firmy,
Zacierając dłonie, nie może się
doczekać,
Tutaj on ma władzę, będzie mógł się
wyżyć.
Normalny dzień pracy, dwunastogodzinny,
Jak się nie podoba, to jesteś zwolniony,
W sądzie z nim nie wygrasz, polskie chore
prawo,
Rośnie bezrobocie, jesteś zastąpiony.
Niedziela w kościele w niebieskim krawacie,
Tak bardzo wierzący, jak w każdą
niedzielę,
Forsą zdartą z ciebie obdaruje tacę,
Pięć polskich złotych, dla niego to zbyt
wiele,
Pokorny u spowiedzi, przy konfesjonale,
Wyuczony wierszyk, trzy grzechy w
dzieciństwie,
Po mszy taki wolny, czuje się wspaniale,
Obetnie komuś pensję, zakończy dzień na
świństwie
o tych co im pieniądze muzgi wyżarły...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.