przedświt
między jawą a snem
melancholijnej nocy
nim przyjdzie nowy dzień
i spłoszy czarne koty
zatańczę jeszcze raz
przy sennych dźwiękach deszczu
pod niebem pełnym gwiazd
znów umrę na złość w sercu
skończyły mi się drzwi
skończyły wszystkie drogi
ostatni upadł krzyż
co teraz Boże drogi?
gdy nuży duszny tlen
zaciera się granica
między jawą a snem
za chwilę zacznie świtać...
niech pada deszcz życzliwych gwiazd
pod moje stopy w drodze do dnia....
Komentarze (2)
Dobry pomysł na wiersz. Ma coś w sobie. Pięknie. /+/
Ten wiersz ma klimat :) Bardzo mi się podoba...