Prze(d)świty
Wieczór w półcieniu, kardamonowy
z zapachem gorącej cytryny w powietrzu
Szelest kartek, miękko wymieszany
z ciszą i odrobiną psich oddechów
pomruczeń stękająco świszczących,
pełnych wspomnień szczeków, biegów,
rozbiegów
Dzień za Wenus się schował, zmęczony
zmitrężony czasopędem od świtu
Mieszał płacz z uśmiechami, doprawiał
coś pokrzyczał, poszeptał, rzucił żartem
Posłoneczniał dmuchawcami na wiatr
Ni sekundy nie usiadł, szedł w zaparte
Teraz śpi, oddał czas elegantszej
w koronkach o biodroskrętnej naturze
alabastrowej żądz konsultantce
Królowej ukrytych fantazji i wzruszeń
gorących ud lubieżnie muśniętych
ustami na samym skraju aksamitu
Gwiazdy bledną, wpuszczają przedświty
Osuwają się resztki sennych klifów
Komentarze (18)
tak, dzień jest zabiegany, często zmitrężony, za to
noc...!!
Ładnie. Pozdrawiam
... i to jest TO!
Pozdrawiam na nowy dzień, NocnyWilku :)