Przegralam...
Stoje po srodku ciszy...
Nadchodzi moje wybawienie,
Nadchodzi dla serca ukojenie.
Oto deszcz tak silny z nieba spada,
swym dzwiekiem piosenke uklada,
ktora na zawsze we mnie pozostaje,
nawet jesli po burzy piekny dzien
nastaje!
Deszcz zmywa ze mnie me przewinienia,
swym zimnem gasi me pragnienia,
swa sila wyrywa z duszy zlosci,
splywa po mnie ze strumieniami milosci!
To milosc mnie niewolnikiem uczynila!
To milosc me serce usidlila!
To milosc zabrania mi normalnie zyc!
To milosc nie pozwala o szczesciu snic!
Dlatego pragne aby deszcz, milosc ze mnie
zmyl,
zadam abyw swej sile bezlitosny dla mnie
byl!
aby nie zwazal na placz i prosby serca
mego,
aby mnie objely zimne ramiona jego!
aby dusza powstac na nowo zechciala
i po milosci by juz nie plakala!
Lecz deszcz daje mi tylko ukojenie,
nie jest to dla mnie wybawienie!
Bo deszcz sotudzil tylko moje pragnienia
i zagluszyl na chwile serca
westchnienia!
Nie sprawil, ze milosc z placzem
uciekala!
Ona silniejsza niz deszcz - w mym sercu
zostala!
Stoje po srodku ciszy...Po deszczu ani sladu! moje serce, dusza i uczucia wracaja do ladu! Przegralam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.