Przekładaniec
Stojąc pod Pałacem Kultury na płacz się mi
zebrało
Runęły mury, runęły, samochód potrzaskał me
kości
Jechała tym autem kobieta – pieprzona
różowa suka
Wysiadła siejąc lament, sprzedałem kosę jej
wstając
Nie będziesz mnie trącać suko, różowa
głupia wariatko
Wypijmy zdrowie tej pani, walnijmy z gwintu
tequile
Zapalmy się słońca promieniami, zapalmy
nasze pyski
I w podróż egzotyczną wybierzmy się na
Hawaje
Wchodzę na wieże w Egipcie, wieża bardzo ta
krzywa
W Oslo piramid tysiące, w Wenecji Eiffla
wieża pada
Witam się rankiem ze żoną, wieczorem witam
jej córkę
Wychodzę rano z jej domu, nocy upojnej,
rozpustnej
W pociągu pije dwa browce, pale blanta i
basta
Spieprzaj pókim cierpliwy, spadaj psia mać
żmijo
Co lejesz mi po spodniach, psia mać twoja
mać
Kopię psa w jego pyszczek, on szczeka,
gryzie i chrząka
Jedziesz rano tramwajem, pod pociąg kładąc
marzenia
Na cmentarz wszystkim nam spieszno, samolot
zatacza pętlę
Wyjdź z mego domu niewiasto, nie godnaś
moich progów
Dziś jestem umówiony w barze, z twoim mężem
na chlanie
Zaglądam przez lustro do mózgu, nie tędy
wiedzie ma droga
Tutejsze noce są dzikie, kobiety rozpalone
od nocy
Pelikan wraz z krukiem na wierzbie pije
łapczywie malibu
Kochanka zdradza goryla, żółw się szamota
po bagnie
Kobieta mnie budzi różowa, kobieta spod
Pałacu Kultury
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.