przeminiemy
Jego dźwięk jakby zelżał
napastując garbate chmury
palce przykładał do słońca
jakby nimi niebo upiększał
ile to już drzew niedojrzałych umarło
nie zostawiając choćby kwitnących gałęzi
wstydzą się bólu dziś tylko milczą
a tak niewiele po nich zostało
nie bez żalu odchodzi się z tobą
słońce ukrywa się w czerni
wzdychało jeszcze przez chwilę
nie przejmując się naszą mową
przeminiemy nim ptaki wrócą
obwiniane o śmierć zakochanych
odbywają karę dniami i nocami
a On śpiewa że w ogóle się nie smucą
Komentarze (1)
Całkiem nie zły Twój wiersz. pozdrawiam ciepło.