Przemytnicy
Dla wszystkich czytających moje wiersze i przygody :)
Władze w Kenii zgłosiły się do mnie,
korzystając z tego, że odpoczywałem w
pewnym małym miasteczku w ich kraju
niedaleko z granicy z Sudanem. Dobrze, że
jak zawsze jest ze mną dzielna samica
jaguara Łapa. Owe miasteczko to Nakodok w
pobliżu granicy Kenii i Sudanu
południowego. Leży na trasie z korytarza
transportowego dla transportu drogowego,
kolejowego i oleju łączącej Lamu port na
Oceanie Indyjskim i Południowym Sudanie
Wokoło jak okiem sięgnąć tylko suchy ląd,
a na nim gdzieniegdzie usiane zielone acz
suche badyle przypominające krzaki.
Jaszczurki pustynne biegały między nimi,
czasem jakiś drapieżny ptak pojawił się na
bezchmurnym niebie. Słońce paliło
niemiłosiernie, a ja tam trwałem i to
wiernie.
Czekałem z Łapą cały czas kucnąwszy przy
suchych krzakach z cierniami bacznie
obserwując zakurzoną drogę krajową A1.
Dostałem cynk od wojskowych, że przemytnicy
narkotyków przemieszczają się czerwonym
vanem. Skoro dowiedzieli się o nich aż
tyle, to ja się pytam po co im ja jestem
potrzebny? – Odpowiadam sobie na to pytane
w taki sposób: Jak zwykle korzystają z
okazji by ktoś odwalił za nich czarną
robotę. Genialnie postąpiłem zabierając na
urlop swój luk i kołczan. Przygody same
pchają się do mnie i to nawet jak nic nie
robię, ironia.
Myślałem, że zaraz zemdleje z tego upału.
Gdy już zaczynałem tracić nadzieję pojawił
się van o którym była mowa. Nie wyglądało
to kolorowo. Myślałem, że tam będą góra
dwie osoby, a tam dostrzegłem dwóch w
kabinie i dwóch w szyberdachu z ciężkimi
karabinami maszynowymi. Byli czarni i
pozawijani w chusty, widać było, że się
śpieszyli i to bardzo.
Na szczęście pomyślałem o tym wcześniej
i na drogę rozsypałem paczkę pinesek. Kiedy
czerwony samochód przejechał przez te
miejsce dało się słyszeć wystrzał opon
powtórzony cztery razy. – Przemytnicy z
bronią siedzący w szyberdachu zaklęli po
swojemu. Cała czwórka wysiadła z wozu by
się przyjrzeć uszkodzeniom. Niepewni kto im
wyciął taki numer. Otworzyli wielkie
środkowe drzwi i przeżyłem szok. Tak. Ze
środka wypadło jeszcze trzech goryli w
kominiarkach całych odzianych na czarno. –
Nie podobało mi się to – oni mieli ponad
dwa metry i ciężkie buty. Zebrałem się na
odwagę dopiero wtedy gdy wysocy się
pochylili by popatrzeć na drogę usianą
pineskami, korzystając z tego, że byli
odwróceni do mnie tyłem posłałem szybką
strzałę, która utkwiła w pośladku jednego
giganta po samą lotkę. – Wielkolud zaczął
się zwijać i wrzeszczeć na cale gardło, a
następny porządnie wystraszony, zanim
doszedł z kolegami skąd nadlatują
niezidentyfikowane ostre strzały to całą
szóstką leżeli na ziemi krzycząc z bólu. –
Jeden zdołał mnie przyuważyć i biegiem
leciał w moim kierunku. – Cały czas
przytrzymywałem Łapę za obrożę którą
uwielbiała, bo była złota – właśnie wtedy
ją wypuściłem. Koleś jej nie widział, lecz
kiedy zza krzaka wyskoczyła dzielna jaguar,
mina zbrodniarza była warta miliony. Nawet
nie zdążył krzyknąć kiedy ona zaczęła
wbijać mu pazury i zęby gdzie popadnie i
zostawiła nieprzytomnego. Jednak w
ostatniej chwili zawróciła i oddała mocz na
twarz przemytnika. – Zaśmiałem się sięgając
po telefon i wybierając numer brygady
antynarkotykowej.
Kenijska policja zakuła wszystkich w
kajdanki, a ja wróciłem wraz z jaguar na
leżak przy głównym domku w miasteczku.
Zamknąłem oczy na chwilę, lecz kiedy je
otworzyłem byłem na ogródku u sąsiadki Oli.
Natychmiast albo jeszcze szybciej z tylnej
kieszeni szortów wyciągnąłem notes i
zanotowałem cale to zdarzenie. W dalszej
kolejności postanowiłem zapisać przygodę z
przemytnikami w internecie aby zadbać o
moich kochanych czytelników. – Przypominam,
że przygoda nie jest cała, to tylko wstępny
zarys, a gdzie znajdziecie cała to o tym
dobrze już wiecie. Cierpliwości.
All rights reserved
NIE REZYGNUJCIE Z MARZEŃ
bo to, że coś nie dzieję się akurat
teraz,
to wcale nie znaczy, że już nigdy nie
nastąpi,
a dobrze wiecie, że moja wyobraźnia przygód
nie skąpi :)
– pozdrawiam gorąco Tomek
Dziękuję za wszystkie głosy, komentarze i cenne rady :) pozdrawiam.
Komentarze (33)
Super przygoda...dobry pomysł z pinezkami :)))
Pozdrawiam ciepło :)
Co za przygoda :)
za leczenie ran po strzałach zapłacił Rząd Kenijski? a
może wykonano na nich samosąd. Ludzie z ich plemiona
będą szukać zemsty.
Fantastyczna historia...Pozdrawiam
fajnie się czyta tę fantastyczną przygodę,
pozdrawiam :)
Masz fantazję :)
Miłego dnia.
Z fantazją i polotem...
Tak Trzymaj!
:)
Pozdrawiam!
Ciekawy tekst,pełen niecodziennych zdarzeń.Pozdrawiam
serdecznie:)
Jak zawsze Twoja historia jest barwna i niebezpieczna?
Tomku, nie ukrywam lubię te Twoje wyprawy w
niebezpieczne zakątki Afryki;)
Bawią one nas i czasami lękamy się o Ciebie jak i
Łatę:)
Pozdrawiam jak zawsze serdecznie i z uśmiechem, Ola:)
Dziękuję za wizytę.
Pozdrawiam wraz z głosikiem.
bo fantazja jest od tego , żeby bawić się na całego ,
super, pozdrawiam serdecznie
:))))))))))))ale się uśmiałam. Piszesz pineski
przebiły opony :))) Jaguarzyca, która "kocha" złote
obroże :)))Lubię te Twoje fantastyczne opowieści.
pozdrawiam :))))))
Piękny opis i piękne czytanie. Pozdrawiam.
Bo w życiu ważna,
jest i fantazja!
Pozdrawiam!
Prawda, marzenia piękna rzecz...czasem to droga do
wolności w różnej postaci...
Przygoda pięknie opisana, czyta się wartko...
pozdrawiam serdecznie