Przepis na burzę
Znaleźć idealną porę na deszcz
wieczoru pewnego,
rozplanować siedząc w fotelu.
Kilka piorunów,
jedna gradowa chmura,
i twój uśmiech.
Rozmieszać to w twoim spojrzeniu,
które do mnie nie pasuje,
i nigdy nie pasowało.
Marzenia o kroplach przepadły,
choć tak bardzo chciałabym płakać,
może nawet zatęsknić.
Kilka podmuchów wiatru,
przy moim trzaśnięciu drzwiami,
po tym jak już nie miałam nic.
Bo po co czekać na promyk słońca,
gdy masz je za plecami,
odwróć się, gdy tylko mgła opadnie.
Pamiętaj opowiesz mi kiedyś o tym,
bo zostawiłeś tam coś ważnego,
Krzyż z tajemnicą i kilka słów.
Czy to takie trudne?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.