Przepraszam!
Zaszczuta niebieskim łkaniem,
Przyzwyczajona do tego, że grzeszę,
Dziś żadnym z błota powstaniem
Cię Boże mój nie ucieszę...
Ty wiesz, że Ty możesz wszystko,
Ja wszystkiego (na szczęście) nie mogę,
Możesz podejść do mnie tak blisko,
że nie zauważę i... pomylę drogę
Moje serce ściśnięte honorem,
Duszę zła choroba toczy,
Możesz stać się najlepszym doktorem
I otworzyć, otworzyć mi oczy...
Moje życie? - Jak w czas meczu boisko-
- Pełne wrzasku, kontuzji, napięcia,
Możesz sprawić, że zniknie to wszystko,
Kiedy tylko mnie weźmiesz w objęcia...
Boże! Mógłbyś mnie po raz ostatni,
Do Domu przyprowadzić za rączkę, tak
ślicznie,
Lecz nie wyciągniesz mnie przecież z tej
matni,
Bo... to by było NIEPEDAGOGICZNIE.
Komentarze (7)
Dobre masz te wiersze!
Bardzo orginalny wiersz,prosba o otwarcie oczu i
nawrocenie na dobra droge jednak to samemu trzeba sie
uczyc na bledach.Bardzo dobry wiersz.Pozdrawiam.
witam
sliczny wiersz a wiec zostawiam plusika :)
zapraszam takze do siebie :)
Ciekawie ujęty temat.
Czytałam dwa razy .PIĘKNY.Pozdrawiam
Napisałaś, że gdyby Bóg wyciągnął Cię z tej matni to
byłoby niepedagogiczne. Czyli sama musisz się z niej
jakoś wydostać. Uda się!
Ciekawy wiersz, ja bez zarzutu przyznam, że ściemą
pisany nie był, widać szczerość autorki. Podoba mi
się!