Przepraszam tato...
Kiedy Ewa z Adamem opuszczali raj,
Bóg smutny był, Jego serce płakało,
Bo jak inaczej może czuć się ojciec
oszukany,
Czyż nie da się odwrócić tego, co się
stało?
Ja też oszukałam, mego ojca zdradziłam,
Na policji fałszywe złożyłam zeznania,
Do więzienia za niewinność niesłusznie go
wsadziłam,
Zrobiłam z niego dwulicowego i podłego
drania
Przepraszam tato, że tak postąpiłam,
Ale sam wiesz, jak bardzo się bałam,
Teraz dotarło do mnie, jak źle zrobiłam,
Że przed przeznaczeniem non - stop
uciekałam
Lecz w końcu przyjdzie na to czas i
pora,
Że prawdą odkupię, to co wcześniej
mówiłam,
Ludzie przestaną widzieć w Tobie potwora
I potwierdzą, że to ja go zabiłam
Odtąd będę nosiła na sobie piętno
morderczyni,
Jednak lepsze to będzie, niż pogrążenie
Ciebie,
Pozostaje pytanie: Cóż teraz ze mną Bóg
uczyni?
Czy spotkamy się jeszcze kiedykolwiek w
niebie?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.