przepraszamy, wyjścia nie ma
Niczego już nie ma
Misterna konstrukcja szczęścia legła w
gruzach
Ludzie zamienili się w nieosiągalne
cienie...
W ruinach spalonego miasta
Które kiedyś tętniło życiem
Już nie ma nikogo oprócz mnie...
Całe to piękno tego świata
Jednym podmuchem zła
Zniszczone niczym domek z kart...
Wracają demony przeszłości
Wszystkie złe słowa znów dobre
Na moich dłoniach liryczna krew
zabójcy...
Człowiek z głęboką raną biegnie przez
idealny świat kłamstwa
Ma usta, które zapomniały mowy, chciałby
przepraszać...
A potem już nie... w niczym nie widzi
sensu
Czy może być coś tak silnego żeby zniszczyć
ludzkie marzenia ?
A gdyby tak zniszczyć człowiekowi jedyne co
ma
Pozbawić już nawet marzeń...
Spójrz w moje oczy
Zabijasz mnie
Ciągniesz w dół...
Przestrzeń moich myśli
Tak źle
Przestrzeń moich słów
Tak źle
Mała tragedia
Śmierć ?
Nie
Życie?
Nie
Zanim zaczniesz się śmiać...
Powiedz mi tylko
Dokąd ja do cholery zmierzam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.