przeskakując niebo
szerokouste światło
wchodziło ostrożnie na most
pochylone nad wodą
wzbierało
krystalicznym oczekiwaniem
klęsnąc pośród smutku
parasola
złamany deszczem
wybuchał w ręku
zimnymi błyskawicami
wywichniętych drutów
grzmotami
szarpanego materiału
zmoknięci i przekonani
że parasol powinien godnie
spocząć w parku
niewłączony w recykling
kosza na śmieci
utonęli w kałuży śmiechu
Komentarze (41)
Byłem,, przeczytałem,
duży plus ode mnie .Pozdrawiam
niesamowity a zarazem doskonale bawisz sie z humorem
słowem
Świetny:)))
Madison, Zosiak, Zoleander, Karat, Sosna, Emcio,
Nowicjuszka, Grusz-Ela - miło było poczytać Wasze
komentarze.
Pozdrawiam serdecznie
:)
Fajnie przeskakiwać niebo w kałuży :) A gdy jeszcze
do tego ten śmiech... :) Super!
Dobry, wesoły wiersz.
Pozdrawiam.
Normalnie wyższa szkoła jazdy, nawet Herbert by się
zawstydził:)
pozdraiwam!
Pięknie i nastrojowo! świetne zakończenie.
kiedy się ducha pogodę czuje, zepsuty parasol, humorów
nie psuje! Pozdrawiam!
Fajne zakończenie! Pozdrowienia ;D
Od tytułu po puentę...ślicznie :)
Przeżyłam przygodę z tym parasolem...skupiając się na
szerokoustym świetle i przygotowując do kolejnych
ciekawych metafor, nie oczekiwałam, że trafię w kałużę
śmiechu:).
Całusy, Amnezjo, na które nikt nie jest za stary:)
Bomi, będę uważała, dzięki :)))
Misiaała, dziękuję za zatrzymanie.
:)
obrazowy wiersz, zatrzymuje na chwilkę
nie siara, taki nijaki nick - a uważaj na /scarlett/,
bo to z kolei facet:))