Przezywanie męki i śmierści Pon...
opowiadanie gwarowe
Przezywanie męki i śmierści Pon Jezusa z
Ojcem Pio
Pragnieniem Ojca Pio juz od malućka było
coby był jako Pon Jezus ofiarom dlo
zbawienio ludzi…bo poprzez swoje cierpienia
cłek moze brać udział w tej ofierze.Pragnon
syćkie cierpienia przezywać w ukryciu,ale
kie uwidzioł w pustelni ftorom som
wybudowoł Pana Jezusa i Maryje od ftoryk
dostoł stygmaty cyli rany po gwoździak na
krzyzu i po przebitym boku pytoł piyknie
swojego probosca w Pietrecinie coby go jako
od tyk widocnyk znaków uwolniył…Bóg wtej
wysłuchoł ik modlitwy i stygmaty znikły bez
śladu…ale cierpienie ostało…Kie sie ucył w
seminarium,kozdom wolnom kwile spędzoł
przed Nojświetsym Sakramentem do późnej
nocy coby dotrzymać towarzystwa Panu
Jezusowi.Juz kie był małym chłopcem i pos
owiecki na polanak Pietrecyny skoda mu było
cas tracić na darmo,totyz z dwok patycków
wiązoł krzyzyk i daleko od kolegów modlył
sie coby wyjednywać łaski dlo ludzi
potrzebującyk pomocy z nieba w swoim
cięzkim zyciu…W liście do swojego
przewodnika duchowego pise tak po
otrzymaniu stygmatów:Siedziołek na chórze
po odprawieniu mszy świętej i owładnena
mnie jakosi niemoc i słabość, syćkie zmysły
na wierchu i w środku doznały błogiego
ukojenio.Kiek był w tym stanie jakosi
tajemno postać ociekająco krwiom stoła
obok.Widok ten go przestrasył i cuł ze
umiero a serce tłukło sie w piersiak ze
strachu.Ta postać podtrzymała bicie serca,a
kie znikła uwidzioł ze ręce ,nogi i bok
przebity ociekajom krwiom…I zaceno sie
cierpienie od tego casu nieustannie kozdego
dnia…Rana serca krwawiyła nowięcej od
wiecora w piątek do soboty rano.Boł sie ze
umre z upływu krwi telo jej
wypływało.Przełozeni fcieli to syćko ukryć
w tajemnicy tak jak i Ojciec Pio, ale
jakimsi cudem wieść o krwiawiącym zokonniku
ozniesła sie wartko po okolicy … Doktorzy a
było ik duzo dziwiyli sie ze pomimo takiego
upływu krwi i otwartyk ran nie dosło do
zodnego zokarzenio, ani sie nie gojom ani
nie gnijom rany ino som jest i majom cy tyz
wydzielajom ze sobie piykny
zapach.Klinicznie trudno określić co to za
rany ale niezbadane som jest tajemnice
wiedzy i światła wiary….
Ojciec Pio juz od malućka przezywoł
cierpienie i śmierść Pon Jezusa totyz
modłył sie do Ducha Świętego coby oświeciył
jego rozum, coby mógł przeniknąć to
misterium miyłośći i cierpienia Boga ftory
staje sie cłekiem cierpi,kono,i umiero za
niego i innyk ludzi…Medytuje nad tym jako
to wiecysty,nieśmiertelny,znizo sie i
poddaje niewypowiedzianemu męceństwu,
okropnej śmierści na krzyzu, pośród
zniewag, drwin, bluźnierstw coby ocalić
swoje stworzenie, ftore Go obraziyło i
ftore taplo sie w błocie abo racej w gnoju
grzychu…
Cłek lubuje sie w grzychu, a Bóg cierpi jaz
do krwawego potu i pod koniec swojego
ziemskiego zycio idzie do Ogrodu
Oliwnego.Znajom ten ogród syćka Jego
ucniowie. Przygotowuje ik do swojej
śmierści i piyknie pyto coby z miyłości do
Niego znosiyli syćkie prześladowania az do
śmierści bo fce ik przemienić na swoje
podobieństwo na swój Boski wzór…W chwili
wkrocenio w tom gorkom męke nie myśli o
sobie ino o nos. Zabiero ze sobom apostołów
Piotra, Jakuba i Jana bo byli ś nim na
Górze Tabor i widzieli przemienionego i
pyto ik coby cuwali i modlyli sie i nie
ulegali pokusie.Cobyście nie zostali
wciągnięci w grzech, bo przychodzi strasno
godzina.Odchodzi krapke dalej,cało przyroda
trzęsie sie w jakimsi tajemnym przestrachu,
miesiącek jakby napełniony krwiom a dusa
Pon Jezusa tonie w smutku gorycy,cy oni
potrafiom ozpoznać Cłeka-Boga
przygniecionego śmiertelnom trwogom.Widzi
juz teroz całom swojom męke.Widzi tak
kochanego apostoła Judosa ftory Go przedaje
za kilka grosy…juz idzie do Getsemani coby
go zdradzić i wydać. Przecie tak niedowno
kormiył go swoim ciałem i napoił swojom
krwiom,umył syćkim stopy na kolanak
przytulył do serca,ubośkoł .Na nic sie to
syćko zdało Judos leci ku zatraceniu a
Jezus płace…nad nim.
Widzi juz jako Go wiedom cy może wlekom po
drógak Jerozolimy,tam ka jesce pore dni
temu obwołali go Mesjasem,widzi jako Go
bijom po gębusi przed nowyzszym
kapłanem.Słysy krzyki i wrzaski niek
zginie.On Stwórca zycio wlecony jak łachman
od jednego do drugiego trybunału.A lud za
ftorego umiero wygwizduje
Go,popycho,opluwo,żądo śmierści i to
jakiej,śmierści na krzyzu.Widzi jak Go
skazujom jak sie pnie na Kalwarie, jak go
prasko pod cięzorem krzyza.Słysy fołsywe
oskarzenia, bicowanie,nakładanie korony
cierniowej wyśmiewanie, pokłony jak przed
fołsywym królem.Widzi sie tyz odartego z
odzienio,ozciognionego na krzyzu,przybitego
i wisącego pomiędzy niebem a ziemiom.Cuje
niewypowiedziane cierpienie i te trzy
godziny agonii.Widzi tyz Boga Ojca ftory Go
opuściył i Matke załomanom bólem.Widzi tyz
śmierść pośród dwok złocyniącyk grzyśników
i zołdoka co zaroz przebije mu serce…I
słysy wołanie do Ojca „Jeśli to moźliwe
oddol ode mnie tyn kielich!”
Jego osamotnione serce pragnie
wsparcio,wstaje powoli i idzie ku ucniom
swoim. Przynomniej oni przyjaciele,
powiernicy, pojmiom i podzielom jego
udręcenie.A tu syćka śpiom,Symonie śpis? Ty
ftory zapewniyłeś mnie ze do śmierści mnie
nie opuścis?
Jednej godziny ni mogliście cuwać se mnom?
We swoim włosnym interesie módlcie sie i
cuwojcie.Oni półprzytomni z senności ledwo
Go słysom.
Tak myślem że Ojciec Pio przezywając to
syćko cierpienie tak był wzrusony że on
fcioł cuwać zamiast ucniów i nieroz po
kilka godzin w kościele lezoł zatopiony w
modlitwie coby ulzyć tym wielkim
cierpieniom.
Jezus zaś odchodzi i modli sie do Ojca
„Ojce oddol ode mnie ten kielich i nońdź w
swoich nieprzebranych skarbach Twej
mądrości jakiś inny sposób zbawienio…”.
Jeśli jednak nie fces tego, niech stanie
sie Twoja a nie Moja wola!
Nik, ani nic, nie niesie Mu odrobiny
pociechy.Ucniowie dalej śpiom.Niebo
zamkneno sie przed Nim, cłek przywalony
cięzorem grzychów, pozostaje niewdzięcny i
nic nie wie o Jego miyłości.”Smutno jest
dusa moja jaz do śmierści”.
Z niedobocka ,wstaje z klęcek i idzie
silny,niezwycięzony ku wyjściu z Ogrodu…Ka
idzies Jezu?Zblizo sie ku Apostołom ftorzy
dalej śpiom.Wzrusenie,póżno noc,przecucie
cegosi strasnego i nieodwracalnego,zmęcenie
sprawiyły ze zapadli w kamienny sen.Jezus
lituje sie nad ich słabościom i godo:”Duch
wprowdzie ochotny ale ciało słabe”i woło do
nik
Śpijcie dalej i odpocywojcie!Ucniowie
otwierajom ocy o Pon Jezus dodaje „Dość po
tela przysła godzina, oto Syn Cłowiecy
bedzie wydany w ręce grzyśników”Wstawojcie
bo sie nablizo Mój zdrajca.
Jezus widzi syćko swoimi Boskimi ocami i
zdaje sie im godać:…Kie wy śpicie moi
przyjaciele i ucniowie, nieprzyjaciele
cuwajom i zblizajom sie coby mnie pojmać.
Ty Piotrze ftory niedowno cułeś sie telo
mocny,coś fcioł iść se mnom na śmierść
teroz śpis.Bądź spokojny kie wyznos swojom
zdrade i swój grzych bedzies pos moje
owiecki.Ty Janie tyz śpis ni ma juz casu
na spanie.Nieprzyjaciel stoi u dźwiyrzy to
godzina mocy ciemności. Idem na przeciwko
Judosowi co mnie fce zdradzić…Moja godzina
nadesła godzina mojego miłosierdzia…
Ozlegajom sie kroki , widno juz zapolone
fakły. Jezus idzie naprociw temu co sie mo
stać…
Idzie odkupić syćkie nase winy…
Widzi sie mi ze słysem skargi
Zbawiciela:Gdyby przynomniej cłek za
ftorego cierpiem fcioł skorzystać z łask
jakie dlo niego przez moje cierpienie
uzyskujem.Kieby uznoł prowdziwom wartość
ceny,jakom płacem,coby go odkupić i dać mu
zycie dziecka Bozego!
Jakze niewielu z ludzi korzysto z tej krwi
przelotej a kielu ś nik podązo ku
zgubie…
Jezu Mój we krwi ran Twoich obmyj duse z
grzychów moik…
Tak w skrócie bocem przezywanie śmierści i
męki Jezusowej bez Ojca Pio,ftory w swoim
długim zyciu,poznoł co to jest
radość,smutek,surowość i
niesprawiedliwość,popularność,adorację
tłumów i gorki smak opuscenio bez
syćkik.
Totyz modląc się dzień i noc wyjednowoł
tysiące łask dlo bliźnik.Modląc się dostoł
znaki fizycznego upodobnienio się do
Chrystusa,ftorego męke przezywoł i
przemodlył w casie długik,bezsennyk
nocy.Ftoryś za nos cierpioł rany,Jezu
Chryste zmiłuj się nad nami.
Komentarze (25)
Piękna refleksja pisana z głęboką wiarą.Pozdrawiam
serdecznie:)
Długie i bardzo wciągające :) Pozdrawiam serdecznie
+++
Piękna gwara :)
Pozdrawiam
b.dobrze napisana refleksja serdeczności
Piękne refleksyjne rozważania na czas Wielkiego Postu,
pełne głębokiej wiary
pozdrawiam
dobre rozważania pełne wielkiej wiary - tak nam dziś
potrzeba takich refleksji ....
pozdrawiam serdecznie - dziękuje za te piękne słowa
:-)
Piękna refleksja.
Pozdrawiam, skoruso :)
Lubię Skoruso Cię czytać.Pozdrawiam!
Skoruso, pieknie zapodana refleksja na czas Wielkiego
Postu. Przeczytalam z przyjemnoscia. Moc serdecznosci.
Piękny gwarowy przekaz.Mamy wiele czasu na rozważania
Wielkopostne. Pozdrawiam i dziękuję skoruso za mądre
słowa.
tak pisać wierzyć i żyć .. to miłość Tobą przemawia ..
Piękna refleksja, warto było przeczytać.
Pozdrawiam serdecznie.
Twoje słowa robią ogromne wrażenie. pochylam się
nisko.
serdeczności.
Św. Ojciec Pio, św. Franciszek z Asyżu i inni im
podobni- giganci.
Gigantycznie fajny i pożyteczny jest ten Twój wiersz.
Pięknie dziękuję, że mogłem przeczytać.
Życie Ojca Pio jest dowodem na istnienie cudów nie
tylko przed wiekami, ale i w naszych czasach.
Okres wielkiego Postu, to dobry czas na refleksję, a
temat do wiersza wcale nie taki łatwy. Z podobaniem.