Przy... korycie
Spotkała się raz krowa z kózką.
- Przepraszam... Łaciata to pani?
Ja wpadłam (w koryto) na słówko
i leżę do góry nogami.
Coś trzyma mnie mocno od dołu,
nie mogę się z tego wydostać.
Zaprosi mnie pani do stołu?
Czy częścią obiadu mam zostać?
Na pewno nie będę smakować.
Nie jestem zbyt dobrą zakąską
i zginąć, nie jestem gotowa.
Rozboli cię brzuch, przez łakomstwo.
Spoglądasz wielkimi oczami
i ciągle coś żujesz... /czy gumę?/
a łeb twój ogromny z rogami,
do tego ja jeszcze smród czuję.
Nie zapach to trawy, nie siana
świeżutko zwiezionych o świcie.
To pani jest brudna kochana.
Podstawą jest, częste się mycie.
Jak można tak blisko koryta
plackami rozrzucać wokoło?
Łaciata ma wymyć kopyta
i czysta dołączyć do stołu!
- Gospodarz zawinił! - Nie pani?
Najprościej jest, innych obwinić.
- W oborze on bywa... czasami.
Wydoić, posprzątać lecz nie myć.
Komentarze (47)
Każda bajka ma odniesienia do rzeczywistości, i ja je
wyczuwam.Zwłaszcza te placki są ewidentnym dowodem
niechlujstwa i robienia w własnym korycie
bałaganu.Fajnie to napisałaś,, dobry rym, zgrabne
słowa.Kobieta to pisze...
Bardzo przyjemnie się czyta ten edukacyjny wierszyk
Bello.
"Podstawą jest, częste się mycie." - Dla wszystkich
podstawą jest mycie.
"- Gospodarz ma winę! - Nie pani? - Gospodarz
zawinił...
Takie moje czytelnicze oko:))