przy smakolubnej woni kawy...
nagły błysk materia wciska się w działanie
kubek nęci smakolubną wonią kawy
wstaje z wolna dojrzałością skrzeczą
ścięgna
dobrze byłoby je oddać do naprawy
zmarszczka dzieli gładkie czoło niby miedza
szpachla kremu oko czujne z tropu zbije
grawitacja twardo trzyma świat w poziomie
jednak balast z nocnej zmiany gniecie w
szyję
sroka znowu się na czubku zgrabnie kiwa
ogon sterem skrzydła żaglem świat się kręci
stoję w oknie pełnym firan drapowanych
i do kroku kolejnego zbieram chęci
w głowie pusto myśli spadły na parapet
łazikuję po konarach za dźwiękami
z których każdy lekko ucha rant uderza
on kołnierza brzegów fałszem nie poplami
Komentarze (17)
Skusił mnie tytuł... Dzień bez porannej kawy nie może
być udany ;)
Ładnie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Zapachniała mi Twoja kawa
Pozdrawiam serdecznie :)