Przy Tobie płonę
Gdy patrzę na Twe ciało, widok Twoich
boskich ramion.
Równowagę myśli tak potężnie mam zachwianą.
Moje zmysły w żywym ogniu wariują i płoną.
Nie potrafią uciec przed Twoją boską urodą.
Jesteś teraz przy mnie, liczy się tylko ta
chwila.
A to co będzie jutro jest teraz martwe jak
łacina.
Okazujesz mi kobiecość, nie zabraknie mego
męstwa.
To będzie coś więcej niż podróż tylko po
dwóch miejscach.
Zrzucasz z siebie wszystko, nago stoisz tak
przede mną.
Ta najbliższa noc będzie nocą tak bezsenną.
Czujesz jak Cię pieszczę, przechodzą Cię
dreszcze.
Będę kontynuował, dobrze wiem, że chcesz
tak jeszcze.
Zakazane są tu słowa, doskonale wszystko
widzę.
O tym czego pragniesz mówią mi Twoje
źrenice.
Me natchnienie sięga granic, nic innego się
nie liczy.
Twoje ciało niczym płótno, a ja jestem Twym
Da Vincim.
Komentarze (4)
Równowagę myśli tak potężnie mam zachwianą.
To widać po tym wierszu: autor nie panuje nad
stylem,przez co wychodzi cały niezamierzony komizm,
jak z tym kontynuowaniem pieszczot. A jeśli jeszcze
natchnienie autora sięga granic, to już całkiem
niedobrze...
Delikatnie w krainę szczęśliwości...
Ładnie namalowałeś słowami obraz pragnień i
spełnienia.
Pozdrawiam :)
ooo:-) gorąco z rana...:-)