Przybysz I
Przestało padać wróciło słońce
Wraz z nim wrócił on
Można go nazwać bohaterem
Choć wrócił z kolejnej życiowej lekcji
Powiedział:
Dryfowałem jak zerwana łódź po jeziorze
Byłem na pokładzie gdzie każdy każdemu
pomorze
Walczyłem dla swego stworzyciela
Ten co to wszystko widział powiedział
tak:
Był rycerzem szedł na walkę zmawiając
pacierze
Temu nie zaznał nigdy smaku przegranej
Po walce był sam nie znalazł swojej
ukochanej
Potem przybysz rzekł:
Widziałem rzekę miłości
Góry zaufania wiele terenów do zbadania
Stał tam stary rozwalający się dom
Dach był pokryty mchem
Dom był tylko właścicielem tłem
Żyła tam osoba która nie znała zła
Pochłonięta dobrem była cała
Nic negatywnego nie znała
Witaj przybyszu król chce żebyś służył mu
na dworze
Mam służyć mu na dworze i żyć wobec niego w
pokorze?
Mądrzejszy głupszemu służy nic dobrego to
nie wróży
Posłaniec króla zaniemówił na odchodne
nieznajomy powiedział:
Teraz widzę tylko mój pojedynczy cień
Brak koło mnie jej
Przez ten czas tyle widziałem
Tyle się nauczyłem
Ale tej najwspanialszej na oczy jeszcze
nigdy nie zobaczyłem…
Komentarze (1)
Piękna fabuła dobrze napisany wiersz forma piękna bez
zarzutu dobra poezja żywa brawo!