Przychodzą
Przychodzą do mnie pod postacią
Wina krzykliwe zjawy
Pozwalają mi patrzeć daleko w przyszłość
I widzieć straszne rzeczy
Przeszywają moją codzienność
Codzienie drażnią się ze mną
O śmierć i życie
Dla nich to niesamowita rozkosz
Dla mnie – piszczące dziecko w
ogniu
Palące się na stosie dziewice
Lub ginący żołnierz
Czy też ja – stara i bez żadnego
zapachu
Przychodzą do mnie gryzące mnie
Postacie, wysysają ze mnie uśmiech
Podlewają mnie rosą łez i podpalają
Moje piersi ognistym żarem
Rozkazują się modlić
I wyzywać Boga zarazem
Przychodzą często pod postacią
Diabła i wtedy mam już
Najgorsze myśli
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.