przychodzi... I
do bociana przylazł żab
panie bocian jak to tak
to nie tylko pański staw
pan to chciałby tylko brać
zalał boćka mnóstwem słów
więc rzekł klekot skończ waść już
weź i teraz mi to streść
bo mi się zachciało jeść
tak więc żabol znowu w skrzek
że tam w stawie jego skrzek
i on chciałby dzieci mieć
więc się wojtku wynieś gdzieś
przecież w wodzie tyle ryb
tylko nimi mógłbyś żyć
możesz upolować mysz
ale żaby weź się wstydź
bocian aż rozdziawił dziób
cóż to za nadęty buc
a że żabiec ciągle stał
kłapnął dziobem płaza zjadł
Argo.
Komentarze (9)
:-)
Dzięki czytającym za wizytę. :)
Awanturowanie się raczej nigdy konstruktywne nie jest,
ot co. :)
czasem nie warto się awanturować...
Otóż to Wiktorze, otóż to - no i te czerwone nogi to
już pełne zło, o. ;-)
Za wizytę i komentarze serdecznie wszystkim dziękując,
pozdrawiam. :)
Tak to jest zadawac się z nieodpowiednim towarzystwem:
czerwony dziob - powinien byc przestrogą:))) - jak i
ten wierszyk.
Pozdrawiam serdecznie:)
Mily - na kaczuszki chętkę zawsze ma rudzielec z
ogromną kitą.
I poluje po zagrodach przyleśnych, krzywdząc je
boleśnie.
A bajeczka gustowna.
W bajkach wszystko jest możliwe... a ta bajka jest
świetna.
Dobrej nocy, Argo :) B.G.
Ciekawe jakie zwierzę mogłoby kłapnąć kaczkę?
Fajna bajeczka :)
Pozdrawiam :)