Przygoda brata w Niemczech
Boże daj mi dobrego sąsiada.
Jak wszyscy brat mój wyjechał za chlebem do
Niemiec.
Znał trochę język i był dobrym
brukarzem.
Zarabiał bardzo dobrze. Oszczędzał.
W Polsce mieszkała i pracowała jego
żona.
Postanowili oboje, że zakończą rozląkę
i kupią lub pobudują dom w Niemczech.
Nadszedł piękny, szczęśliwy dzień
ukończenia ostatnich prac budowlanych.
Zaprosił kolegów na grilla, by w ten sposób
podziękować kolegom za pomoc przy
budowie.
Grill, piwo, tęskne ciche piosenki,
wspomnienia.
Brat miał dwóch sąsiadów. Jeden był stary i
nie obchodził go wiele nowy sąsiad Polak.
Za to drugi był świeżo na emeryturze. Miał
piękny zadbany dom i posesję. Z tyłu za
domem miał klatkę dla królików. Miał ich
tylko dwa, białe. Brat widział je.
Niemiec całe dnie siedział w ogrodzie,
obserwował brata,jego budowę, ale
szczególnie ostro obserwował jego psa.
Z daleka groził mu paluchem i wskazywał
klatkę z królikami.
Ostrzegł brata osobiście, żeby psa więzić,
by nie podusił jego królików.
- Mój Reksio to ukochany, mądry, spokojny
psina - mawiał brat.
Po skończonym grillowaniu zacząłem sprzątać
- zwierzył mi się kiedyś brat.
Nagle zauważyłem, że mój ukochany Reksio
ciągnie wielkiego białego królika. Zamarłem
w bezruchu.
Królik nie żył. Był bardzo utytłany w
ziemi.
-Boże co robić? Co? Jęczałem ze strachu.
Postanowiłem działać - komentował brat.
Królika zaniosłem do wanny. Dostał
prysznic, potem było wycieranie prawie do
sucha i konieczna była suszarka.
Tak wypucowanego królika pod osłoną nocy
zaniosłem do klatki.
Położyłem go i choda do domu. Tej nocy nie
spałem.
Obserwowałem dom Niemca. Rano otworzyły się
drzwi jego domu.
Niemiec zbliżał się do klatki. Lęk wysadzał
mi oczy, a serce waliło jak młot. Koniec-
pomyślałem.
Niemiec otwiera klatkę i na widok zdechłego
królika rozdarł się jak mógł
najgłośniej.
-Mój Boże, mój Boże - darł się po
niemiecku.
Podszedłem z lękiem do Niemca i zapytałem
co się stało.
Niemiec cały grżący, trzymając królika na
rękach oznajmił mi, że ten królik tydzień
temu zdechł i sam osobiście zakopał go pod
różą, a tu dziś znalazł się w klatce.
- To cud. To cud - wołał przeraźliwie.
Wygląda jak żywy, a jaki piękny! Zobacz sam
Polaku!
-To cud - powiedziałem sobie pod nosem i
powoli rozlużniałem swoje mięśni i nerwy.
Wracałem do domu i do rzeczywistości.
Pogłaskałem psa. Patrzył mi wiernie w
oczy.
-Ty biedna psino pewno na gryla mi go
przyciągnąłeś. Co?
Dzięki Ci Boże i tobie psino, bo bym miał
się od Niemca.
Boże uchowaj od złego sąsiada.
Komentarze (39)
Broniu, Ty jak juz cos zapodasz...
Zdrówka Ci zycze.
Bardzo ciekawa historia i ładnie opowiedziana - z
zainteresowaniem czytałam.
Pozdrawiam serdecznie
dobry sąsiad niczym przyjaciel
zabawna historia pobytu brata na obczyźnie
miłej nocki
pozdrawiam
z ciekawością przeczytałam Twoje opowiadanie:)
"Dzięki Ci Boże i tobie psino, bo bym miał się od
Niemca."
==========
niezbyt ładnie i niezbyt poprawnie, proponuję
--------
Dzięki Ci Boże i tobie psino, że tylko tak to się
skończyło.
Broniu aleś mnie zaciekawiła tą opowieścią o
przygodach swojego brata
Dobrze że tak to się skończyło i wszyscy byli
zadowoleni Serdecznie pozdrawiam :)
nie uśmiałam miało być haha
Dziękuję wszystkim miłym gościom za przeczytanie
mojego opowiadania. Serdecznie pozdrawiam.
Dobrze,że tak się się skończyło.Ciekawa
historia.Pozdrawiam serdecznie:)
Szczęście w nieszczęściu:-) . Pozdrawiam
wszystko to dobre co dobrze się kończy
a dodatkowo z humorem się łączy:)))
pozdrawiam pięknie:)))
No dawno się tak nie usiałam
pozdrawiam:)
Dziękuję wszystkim za przeczytanie mojego opowiadania.
Serdecznie pozdrawiam.
Ciekawe,ale droga Broniu przed laty tą opowieść
słyszałam właśnie tu w Chorzowie.Wybacz mi,ale
musiałam to napisać.Wszystkiego dobrego :)
Ciekawe opowiadanie,no i ten "cud",to dopiero
ciekawostka:))
Pozdrawiam serdecznie
Miłego wieczoru Tobie Broniu życzę:)