Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

PRZYGODY MARTOSŁAWY- Z SERII...

Martosława sobie szła, w ciemną noc gdy była mgła...
było strasznie w ciemnym borze, Marta myśli o mój Boże..
co to będzie, gdy na zakręcie cos mnie złapie i w szpony wplecie..
lecz nie lękała się nic a nic, i pokicała dalej kic kic
nagle rozgląda się i nie wierzy, patrzy... i stoi obok wielkiej wieży.
zaciekawiona wytrzeszcza oczy, i w stronę wieży szybkim pędem kroczy
w kieszeni tylko ma harmonijkę, a w lewej dłoni szkolną linijkę
i nie zważając na żadne rzeczy, idzie... a w oddali coś skrzeczy...
piszczy i kwiczy-a Marta nie miała przy sobie obronnych biczy
doszła do wieży, strach w oczach drzemał, na odwagę zaśpiewała HEJNAŁ.
zacisnęła zęby( ciekawość większa niż strach)- weszła do środka......
a drzwi za nią- BACH.....
dopiero wtedy obudził się w niej prawdziwy strach..
lecz nie było wyjścia- pułapka zastawiona, została tylko wieża i ona..
poszła ciemnym korytarzem, na ścianach pajęczyny, obok- ołtarze...
ciągle coś skrzypiało i zimno przeszywało, ale na razie nic się Nie Stało
idzie.. ręce drżące wielce, zatrzymała się przy dziwnej butelce...
patrzy i przygląda się ( fioletowy flakonik), obok stał drewniany Konik
nagle bum- trysnęły iskry i dym szary, Marta nie wierzy, że to są czary
z butelki wypada jakaś postać mała, ni to zielona ni to jakaś biała...
mały potworek o ładnej buzi dał Martosławie od razu buzi
ona zaskoczona- wyciera usta- rozgląda się wokół a komnata pusta...
przeciera oczy z niedowierzania, nie wie jakie ma podjąć starania
poszła lewym korytarzem, przeszła pod jakimś czarnym witrażem...
wchodzi i patrzy w komnacie ciemnica- siedzi na stołku jakaś diablica
czy diabeł - nie wiadomo, ale siedzi nieruchomo...
podchodzi, bo cóż teraz czynić ma przecie, i do diabełka coś tam Plecie
a diabeł wąsa podkręca zuchwale- ze strachu Marty nie robi nic wcale
złapał ją szybko za rękę lubieżnie- tak jak diabełki to Robią Drapieżnie
a Marta w szoku już prawie kona, nagle wyciąga z kieszeni batona...
diabełek patrzy- cóż to za dziwy- czy to jest baton taki prawdziwy?
,,w reklamie widział jam te cudeńka, ale na żywo nie ma maleńka"
,,dajże mi gryza jednego a oddam Ci syna swego..
Marta dumała bo uciec chciała.... syna nie znała, lecz poznać chciała
więc batona mu dała..
diabeł wrąbawszy szybko batonik, zawołał głośno: gdzie jest Anabolik?
synu przyodziewaj szybko swe szaty, i zabierz Martę do swojej komnaty..
Marta przetarła tylko swe lica, aż ją porywa nagle diablica..
zazdrosna jedna o Anabolika, krzyczy ze nie odda nawet za gruźlika
a ze Marta karate umiała, diablicę szybko pokonała..
i z diabłem Anabolikiem- szybko do komnaty podążała...
zrzuciła szaty, diabeł cały w dreszczach, tak się napalił....
że się cały spalił
a Martosława przez okno -- siup- i koniec wyprawy...
tyle z tej wyprawy było zabawy..
a potem po drodze do domu zapomniała, że lampę Aladyna w kieszeni Miała
ale to już inna historia…

autor

LENABLACK

Dodano: 2007-01-23 00:58:46
Ten wiersz przeczytano 590 razy
Oddanych głosów: 4
Rodzaj Rymowany Klimat Wesoły Tematyka Fantastyka
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (0)

Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »