Przyjaciel
Dla wszystkich znających ten ból...
Kiedy płakałam- on jedyny był przy mnie
Przyszedł, przywitał się,
Sprawił że nie czułam bólu psychicznego,
został tylko ten zwykły lekki fizyczny.
Ilekroć było mi źle,
tyle razy on przychodził do mnie.
Wkrótce stał się moim nieodłącznym
towarzyszem.
Tak, mój przyjaciel cyrkiel goszczący w mej
dłoni ilekroć go potrzebowałam.
Tak, mój przyjaciel cyrkiel który działa
jak narkotyk.
Tak, mój przyjaciel cyrkiel który sprawia
że moje ręce są polem minowym.
Tak, mój przyjaciel cyrkiel który kiedyś
zrujnuje mi życie.
Tak, mój przyjaciel cyrkiel który bez
skrupułów rozdziera mą skórę.
Tak, mój przyjaciel cyrkiel przez którego
muszę chować się przed światem.
Boję się.
Boję się że kiedyś ktoś dowie sie o mojej
zdradzie z nim.
Wyda go jakiś sznyt.
Nie chcę...
Nie umiem...
Nie potrafie już dać sobie z tym rady...
Umieram, patrząc jak z mojej dłoni spływa
krew.
Czuję ulgę że to tylko zwykła blizna.
To działa jak antybiotyk na rany serca,
ale powoduje rany ciała.
Nigdy więcej, choć wciąż to samo.
Ile razy może być ten ostatni...
Ile razy mogę sobie obiecywać ze to
koniec?!
Ile razy to jest ten pierwszy i ostatni po
rozstaniu?!
Nie ma już nic...
Nigdy nie sięgajcie po to, uzależnia.
Komentarze (1)
Wiersz naładowany emocjami, a jednak trzeźwy. Naprawdę
dobry.