przyjaciele
czasem tak bardzo boli...
J znów uciekli w czerń
w przebiegłość nieporadną
Dostrzegłem to...
Pochodnie mieli zgaszne
Nim blady świt ich dogoni
będą już daleko...
Zostały tylko wspomnienia
tych chwil namalowanych
farbami mojej duszy
Wszystko odleciało...
Choć czasem byłem twardy
Dawałem również serce
Widzieli to przez palce
I nie krzyczałem wtedy
by przyszli i wzieli mnię za ręke
Bałem się
... zwyczajnie
Nie ma ich już wcale
bo może tak i lepiej
Strach gdzieś w końcie zasnął
A ja tak wcześnie wstałem...
Ranek chłodem przejmującym
zadał mi pytanie:
Kochać trzeba mocniej ?
a ja nie wiedzialem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.