Przyjacielu...
Znów odwracasz wzrok,
by nie widzieć mego płaczu.
znów nie patrzysz prosto w oczy,
żeby w nich nie widzieć strachu.
Przyjacielu...dlaczego nie dasz rady,
bym się podniosła,bym wrok w stronę słońca
odwróciła,czemu ranisz moje myśli?
Czemu czekasz na mój uśmiech,moje słowa
pocieszenia,
czy Ty nie rozumiesz, że radości we mnie
nie ma?
Przyjacielu,daj mi szczęścia choć
troszeczkę,
bym swe myśli przemyślała,
bym znów mogła tak jak kiedyś,
pomóc sobie całkiem sama...
Jak mam uciec dziś od bólu który znowu mnie
otacza?
Powiedz, będę wdzieczna...aż do następnego
w roku "lata"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.