Przypadek Emanuela
Gdzieś na środku oceanu,
w rozhuśtanej, wielkiej łodzi
na świat przyszedł Emanuel.
Pływał, zanim zaczął chodzić:
z mamą – żabką, z tatą – kraulem
albo pieskiem – dla odmiany,
czasem stylem motylkowym
– oczywiście z delfinami.
I nurkował, zuch niemowlak,
a gdy trzeba było z wody
go wyciągnąć, by nakarmić,
protestował i gaworzył.
Po miesiącach żeglowania
zawitała łódź do portu.
Emanuel nóżką małą
po raz pierwszy dotknął lądu.
Całkiem nowa rzeczywistość
spodobała się malcowi.
Od tej pory – jak to człowiek,
rzadziej pływa, częściej chodzi.
Ola Bielarska
Komentarze (11)
Super, pięknie opisalas - pewnie swoje maleństwo.
Pozdrawiam i mój głos zostawiam
Ładnie napisałaś jednak przyznam się że mnie odrobinę
puenta rozczarowała. Plusa zostawiam:))
Ładna bajeczka, leciutkie piórko...pięknie, trafiłam
przez przypadek jak Emanuel. Pozdrawiam :)
Super pozdrawiam
Jak zwykle u Ciebie Olu wiersz z polotem, lekko
napisany.
Pozdrawiam z podobaniem :)
Witaj Olu:)
Z wielką przyjemnością przeczytałem:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Super wierszyk, bardzo mi się podoba pomysł i
wykonanie :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Super wierszyk, bardzo mi się podoba pomysł i
wykonanie :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Ciepła i miła opowieść.
Czytam z przyjemnością:) Pozdrawiam serdecznie:)
Lubię Twoje wierszyki, są urocze.
ale fajny wierszyk!