Przyśpiewki zbójnickie
wiersz gwarowy
Byli ze to byli
ci góralscy chłopcy
okradli zomecek
przy miesiącku w nocy.
Potem sie wracali
popod las chodnickiem
mierzali piyniązki
miedzianym kotlickiem.
Od bucka do bucka,
potem do jawora
sowali piyniążki,
tamok ik kómora.
Jaworze,jaworze,
coś taki pękaty,
cy ci zawodzajom
zbójnickie dukaty…
Nie bojom sie chłopcy,
nie bojom nic a nic,
luptowskiego zomka,
luptowskik siubienic.
Kiedy se pódziemy
z wiyrchu do doliny,
zomek ozbijemy
zoden nie zginiemy
Byli chłopcy byli
co sie za zbój brali
jesce nie porośli
zycie postradali.
Komentarze (26)
jest tu urok i klimat, bardzo mi się podoba,
pozdrawiam
Niby - ot - tak - odwaznie, po zbójnicku - a jednak
bardzo refleksyjnie.
Wpisze sobie w Google "luptowski zamek"
Pozdrawiam serdecznie:)
Jak zawsze pięknie.
Pikna przyśpiewka o zbójnickach:)
Serdeczności przesyłam Jarzębinko:)
Jak zwykle pięknie... pozdrawiam jarzębino;)
Pikne :)
Czytać Twoje wiersze to sama przyjemność.
Pozdrawiam, Skoruso.
O praktykach zbójników pisał Jalu Kurek w " Księdze
Tatr". Wydawnictwo Iskry Warszawa 1955 r. Tam też
znaleźć można zbójeckie przyśpiewki. Pozdrawiam:))
przyśpiewka z przestrogą dla młodych. Jak zwykle z
przyjemnością przeczytałam.
A gdzie ten jawor z tymi dukatami,
poszłabym zawalczyć z tymi zbójnikami ;)
Z wielką przyjemnością czytam Pani gwarowe opowieści:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Urocze, piękna ta gwara, pozdrawiam ciepło