PSAS
300 orgazmów dziennie,
połechtane marzenia, trzeba podrapać.
Trzęsa się i wibrują,
PSAS wkręca,
to nie nimfomania za przeproszeniem,
a szczęście od, którego można umrzeć z
rozkoszy.
2012 orgazmów na sam koniec,
apokalipsa trwa,
cały świat się onanizuje w tłumie w
autobusie na zakupach,
narządy rodne nie wytrzymują,
Krwawe naczynia naciskąją na
sztywnienie,
łechtaczka zmieniła się w kamień.
Podniecona śmierć pożąda,
takiego orgazmu nie przeżyjecie w pełni.
Komentarze (5)
no i dowiedziałam się co to jest psas, a wiersz jest o
tyle ciekawy, że pozostawia Czytelnikowi furtkę...
niezły ....bardzo otwarty ...taki inny ...pozdrawiam
ciepło
kiedyś znana machina rozkoszy, jak łoże tortur Tak
!nie liczy się tylko orgazm Wzmiankowane psas nie jest
harmonią jest zaburzeniem pożądania Moja refleksja-
Wiersz ma podtekst z lekka ironiczny a tym samym
krytyczny w spojrzeniu na obyczaje świata w szukaniu
podniet też w domyśle poprzez substytuty sztuczne by
tworzyć radość i przeżycia erotyczne,bo eksperymenty
ze sobą mogą tworzyć zespoły chorobowe wobec których
medycyna jest bezradna Dobry :)
Swietny wiersz.Dzieki autorowi dowiedzialam sie co to
PSAS.Wszystko,nawet to co bardzo dobre powinno byc
dozowane z umiarem.!!++
Bede jednak sadził, iz z niektórych tematów (choc
oryginalne), nijak poezja nie wyjdzie.
Autor - w poszukiwaniu oryginalnosci tematu -
przesadził...
Nawet nnie podejmuje sie badac utworu merytorycznie;
niech broni sie sam!