Psychopatka
Wędrując po piekielnej czeluści,
morduje bez litości...
Niesie tasak zakrwawiony,
winną krwią zaplamiony...
Wkroczyła w krainę nicości,
gdzie wyrzekają się miłości...
Krew spływa po jej dłoniach,
wcześniej spływała po ludzkich
skroniach...
Nożem obcina powieki,
aby martwe oczy otwarte były na wieki...
Odmówili miłości,
umrą w samotności...
Ona kąsa jak kobra,
zapomniała wszystkie dobra...
Drutem kolczastym owinięta szyja,
wygląda jak niczyja...
Przez krwi płynący strumień,
zniknął z martwej twarzy rumień...
Ofiara wygląda jak żywa,
już martwa czy może odpoczywa??
Daliście podstawy by Was zarżnąć,
a mogliście wszystko na nowo zacząć...
Psychopatka zniknęła,
a jej ciała nigdy nie znaleziono...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.