Ptasia pobudka
Kilka lat słuchałem, brakowało pewności, aż leśniczy potwierdzili. Na godzinę i dziesięć minut przed wschodem słońca rozpoczyna się śpiew ptaków. i mniej więcej co 10-5 minut włączają się kolejne, jak w wierszu.
Ptasi koncert na dzień dobry
Ptasi zegar
Ciut, nocnym spacerem po plaży,
zmęczony,
Na klif się wdrapałem, wysoki i stromy.
Siadłem tam na sośnie, przez wichry
zwalonej
Z kory już obdartej, w korniki
zdobionej.
Niebo tam na wschodzie, różem się
pudruje,
Strzępki białych piórek malwą podmaluje
Cisza głuszy fale, wiatr do snu się
ściele
Nagle drozdzi śpiewak, wszczyna swoje
trele.
Gdzieś z wierzchołka sosny żółtym błyska
piórkiem,
Flip, tirati, dawid pogwizduje
ciurkiem.
Nieba oranż czysty rozbudził rudzika,
Gdzieś z krzaków gęstwiny trelem swym
pomyka.
I po chwilkach kilku, kos się budzi
czarny
W gęstwinie dębowej, muzykant nie marny
Fletem gra pobudkę, żółtym dziobkiem
kiwa,
Świat w szmaragdach tańczy, do życia
przyzywa.
Rozbudził świergotka, ten kanarka cija,
Z gałązki wysoko w niebo śpiewem wzbija,
Kończy gdy usiądzie – tak przyjemnie
słuchać.
Aż tu, tuż nad głową, rozpoczyna kukać,
Pan kukułka w locie kuka do samiczki,
Ta zaś całkiem ruda w koronie sośniczki
Śmiechem odpowiada, bribribribri, cicho
Zbudziła sikorkę, czarno-żółte licho.
Sikorka bogatka mile pogwizduje,
W liściach pełnych rosy słońca oczekuje.
Podziwia jak zorze ranne mgły malują,
Barwne nieba pląsy w falach się całują.
Pierwiosnek z gęstwiny budzić rozpoczyna
Ziębę co śpi jeszcze – ona dzień
zaczyna.
Cilp, calp, cilp, cilp, clap, trtr....
Długo monotonnie,
Chyba z dziesięć minut, ciągle tak
niezmiennie.
Wielka jak wróbelek, kuperek zielony,
Pan w niebieskiej czapce w gniazdku
przyklejonym
Do pnia pajęczyną, śpiewem dzień
zaczyna,
Wita słońce złote co błyskać poczyna.
Zięba kolorowa pieśnią melodyjną,
Słońce obudziła Taką tradycyjną,
Cicicicitjutjutjutjutjutju-słyszał,
Cicicicitjutjutjutjutjutju-widział.
Po dekadzie minut tuż po wschodzie
słońca
Wilga samotniczka, ptak jaskrawożółty,
Z czarniutkim ogonem, z czarnymi
skrzydłami,
Iglijo, zofijo, pogrywa fletami.
Kolory poranka ustąpiły chabrom,
Szpaki się zjawiły ze śpiewem i wrzawą.
Gwizdy, klekotanie i naśladowanie
innych ptaków, flety – w lesie
zamieszanie.
Teraz wszystkie ptaki pracowicie grają,
Żywią młode, głodne dzieci. Mają
Pełno ciężkiej pracy. Ćwierkają,
śpiewają
Owady zbierają i odpoczywają.
Kto nie wierzy niech sprawdzi w czasie od maja do sierpnia włącznie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.