O ptaszkach
Był raz sobie pan szczygiełek
Miał pomysłów łepek pełen,
Więc układał sobie piórka
Po czym sfruwał na podwórka.
Słonko wyżej, listki młode
Wykorzystać chcę urodę…
Gniazdko przecież mam gotowe,
To mi trzeba szczygiełkowej.
Znalazł śliczną ci ptaszynę
Przyfruwała na leszczynę,
Między listki się chowała
Stamtąd pawia podglądała.
Darmo szczygieł czekał, prosił,
Smakołyki dla niej znosił,
Toż to głupi paw! Niestety…
Nie rozumiem tej kobiety!
Dumny, próżny, nic nie robi
Tylko trawnik sobą zdobi,
Gniazdka ci nie wybuduje
Ty do niego nie pasujesz!
A paw, dumnie nóżki stawia
Ciągle ogon swój rozstawia.
Ani spojrzy na leszczynę
Patrzy w pióra, nie w dziewczynę.
Do dziś ona siedzi w krzakach
Zapatrzona na cud ptaka,
Szczygieł ruszył wreszcie skrzydło
Bo czekanie mu już zbrzydło
- Czemu jam się tak zadurzył?...
Poszedł spić się do kałuży.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.