Purpura bladym odcieniem...
Odnalazłam w sobie tak wiele nicości,
purpura wydaje się być bladym odcieniem
szarości...
W moim sercu na dnie kolący
okruch złości gości,
lecz Wy miejcie odwagę zacząć żyć dla
miłości...
Kiedyś powróci do mnie wiara,
moje uczucia pozbędą sie zazdrości.
Z oczu zniknie smutek,
uśmiech nie zazna nigdy starości.
Lecz dziś...
Dziś jeszcze zbyt wiele we mnie nicości,
purpura to blady odcień szarości...
A Ty miej odwagę zacząć żyć dla prawdziwej
miłości...
Wpatruje sie w obce oczy, w których nie widzę znajomego błysku... To nie moje oczy, choć pełne kwiecistej zieleni... To nie moje oczy, w tamtych nie mieszkał smutek...
Komentarze (1)
Faktem jest,by pojawił się uśmiech na nowo,'świerza'
wiara w miłość i uczucia bez zazdrości...potrzebny
jest czas.On goi rany,z jego upływem sami się o tym
przekonamy;)