pustostan
Nocą, gdy huczą we mnie dni,
właściwie nieprzeżyte
ze względu na pogodę
czuję się jak pień wydrążony
przez wszystkie pory roku,
nawet te, o których Vivaldi
nie miał babiego ani złotego pojęcia.
Zawsze wierzylem, że wobec
ogromnej rozpiętości koszuli
i niezliczonej ilości dziupli pod
żebrami,
radosne wiewiórki będą w nieskończoność
układać wiersze o jarzębinie
a ptaki założą filharmonię.
Wietrze, który wytrząsasz nade mną
gałęzie,
zbaw mnie od wszystkiego zmurszałego
i daj alibi drwalowi,by uratował tyle ile
trzeba
na jeden choćby pamiętnik.
Komentarze (5)
Świetna refleksja, pozdrawiam serdecznie :)
Świetne, żeby o nas pamiętano, trzeba to spisać, mieć
ciekawe życie i osobowość, dzieci albo przyjaciół,
którzy poniosą to dalej... A później można umierać.
Pozdrawiam :)
Piękny wiersz i podoba się bardzo:)pozdrawiam
cieplutko:)
pięknie, poezja.
Podoba bardzo. Co powiesz na:
"niezliczonych ilości"? Tylko mbsw, nieistotne. Pozdro