Pustynne pustkowie
Zawirowana jestem nie raz nie dwa
Jak błędne koło toczone na drodze
Szczególnie wtedy gdy niebo się chmurzy
I jestem sama sobie kulą przy nodze
Pustynne pustkowie cisza wyblakła
Jak cień pośród cieni spoglądam smutno
Jak szary kamyk rzucony w przestrzeń
Spada pod krzyżem mówiąc – trudno!
Pod którym i kwiaty bez wody więdną
Cierpienie bardzo do ludzi podobne
Chociaż nie przekwitły nie zawiniły
To znikną ulecą jak słowa bezwonne
A słowa za słowem wystukują palce
Choć będą tylko chwilą wspomnienia
A może szary kamyk stanie się perłą
Znaleziony pod krzyżem jak nadzieja?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.