Queen poker
Minęła północ – teraz wie – zagrała zbyt
wysoko.
Pierwsze rozdanie, pewność w grze, i
wyłożony poker.
Zamyka oczy. Teraz już, nie ma w nich nawet
lodu.
Zawsze umiałam dobrze grać (dodaje dla
pozoru).
Dobiera wolno zestaw słów (ma klasę jest
królową).
Walet był lepszą z moich kart a jednak o
tym nie wiedział.
W oczach nieziemski miewał blask i nisko
mi się kłaniał.
Mieszkał od dawna w moich snach (zostawał
też do rana).
Król deptał mi po piętach, twarz miał nie
pokerową.
Damy wiedziały, że w tej talii na pewno nie
ma par.
Potrafił pieścić każdą z kart swą
aksamitna dłonią.
Coś w sobie jednak miał (to pewność na
wygraną).
Zbyt długo się bawiłam w tych jego
świecidełkach.
Przyciągał mnie do siebie, odpychał kiedy
chciał...
Więc jak prawdziwa dama musiałam to
rozegrać.
Gdy odwróciłam jedną z kart tę pewność
miałam w rękach.
Tak dziwnie długo spadał...
Dzięki As i możesz mi wierzyć lub nie, ale
ten wiersz kończył się dokładnie na tym
wersie, ale wczoraj coś mnie napadło , że
dopisałam tę "płaczącą" zwrotkę a tak na
pewno jest lepiej zwłaszcza , że zgodnie z
tym co i ja myślę chociaż królową nie
jestem a w pokera dobrze gram i przegrałam
tylko jeden raz...
Komentarze (18)
Podoba mi się twoja bajka tylko nie trzymasz w niej
wybranego rytmu, poker super.
Piękny, nie wiem czemu dreszcz mi przeszedł po plecach
i czego to był dreszcz tez nie wiem, podobał mi się
Twój wiersz, a miałam nie czytać bo zdawał się długi.
No do pokera to napewno z tobą nie siądę. Zbyt dobrze
znasz się na kartach :)
Na pisaniu wierszy zresztą też :)