Rafael
Cichutko Przemknąłeś za obręb azylu
mego,
alarmu nie wszczęły kundle snem
ogarnięte,
strażnik głowę o ramię oparł snem
znużony.
Fort Knox postawiłem i co przyszło z
tego?
W bezbronnym bezładzie zastany w pościeli,
horrorem dręczony przez czary mary nocnej.
Na Twą litość skazany pytam o twe
zamiary?
Czy dusza moja innych dusz los podzieli?
Prostym gestem most budując nad
przepaścią
dłonią mą skroń Otarłeś z ojca
starannością.
Grzechy mary podsuwały, skałą cisnąć
wolałem,
teraz już mogę dalej spać z błogą
radością.
…
T.J.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.