- RAJ-
W chłód wczesnego poranka przybrana
Wyruszam w moją nową drogę
Świeżość zimnych zacienionych skał
Budzi moje zaspane wnętrze
Otwieram oczy szukając słońca
Jeszcze nie wzeszło
Za wcześnie na raj
Idę pod górę
Rytmicznie
Uparcie
Wsłuchana w stukot własnych stóp
W oddech nierówny i przyśpieszony
W puls na przepoconej skroni
I pnę do góry
Ku słońcu uparcie
Zdzierając dłonie na twardych łańcuchach
Zaczepiam nogi o wyrwy w skale
I siłą całą jaką mam w sobie
Podciągam się
Jeszcze kawałek
Tylko troszeczkę
Niewiele trzeba
By wraz za tym szczytem zgubić cień
Pierwsze prominie z czystego nieba
Padają na bladą moją twarz
Jak obcy ktoś
Kto nagle wtargnąć tu chce
Boje się
A jednak przez zmrużone oczy
Spoglądam na majestatyczny cel
O już jest
Siadam na chwilę
By mu się przyjrzeć
I topię się w słońcu
Rozgrzana cała
Przyjemnie zmęczona
Z dumą spoglądam w dól
I choć myślałam
Że jestem tu sama
Nagle pojawia się On
Ze skał się wyłania
Jak zwierz dziki czy duch gór
Dumny i piękny
Zupełnie nieznany
Choć dawno czekany
Ktoś
Kto oswoi może
Specjalnie dla mnie
Mój osobisty
Raj
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.