W ramionach śmierci
Dla B. co rozjaśnia życia mrok...
Na dniach pożyczonych żyję
Więc śmierci się nie boję
Pytają mnie ludzie co zrobię
Ja tutaj raz tylko powiem
Prawdę w dłonie uchwycę
Pogodzę się z milczeniem
Poczekam na śmierci wołanie
W czerni ciemności zniknę
Odejdzie dusza w niepamięć
Choć ludzie płakać będą
Łzami gorącymi
Jakie to ma znaczenie
Gdy ich serca zimne jak z lodu?
Dzieci nad moim grobem
Zjedzą watę cukrową
Nawet o zniczu zapomną
Po co marnować pieniądze?
Komentarze (4)
*wersów
Ja proponowałabym nie rozpoczynać zdań wielką literą.
Poza tym bardzo trafne spostrzeżenia. Ta wata cukrowa
dodała realizmu. Pozdrawiam serdecznie :)
Trochę pesymistycznie, ale cóż...często tak bywa.
Więcej optymizmu. +
Nie na wszystko niestety mamy wpływ... Smutny wiersz,
przepełniony goryczą. Duży plus za wrażliwość +