Rana
Czeluść ciemności blaskiem bije
Odchłań znów wtacza się w uliczki
Północ wybiła
znów sen nie przyjdzie
Nie ma ratunku
Nie ma jutra
Niebo zamkneło dla mnie swe ramiona
Zabrało co dało
i nie chce już oddać
cóż ja zrobiłam
czyżbym tak bardzo Boga zraniła
że zabrał wszystko o czym marzyłam
Istotke tak kruchą i małą
Wiem
że do póki promień światła nie błyśnie
i nie rozbije ciemności na strzępy
będe tu tkwiła w pustce bezmyślnie
aż ból odejdzie
i zniknie ciemność
A wtedy rześki poranek obmyje mnie całą
I wytryśnie by stare poszło w odmęty.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.