Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Ranne kolano

Nie idę tam dla sławy...
Nie idę dla szacunku...
Nie idę tam dla większej sprawy...
Nie idę tam dla porachunków ...

Nie patrzę na zebranych z żalem...
Bo jestem jak oni - taki sam...
Wchodząc tam wiem doskonale...
Co i jak dziś robić mam...

Byłem tutaj już nieraz...
Podobny tłum, podobne twarze...
Podobne krzyki, podobny wrzask...
I tylko śmierć ta sama - wypełnia korytarze...

Cicha piwnica... Gdzieś pod ziemią...
Dawno przez wszystkich zapomniana...
Dla zebranych tutaj... Ostatnią nadzieją...
By wstać - śląc innych na łono Abrahama...

Przychodzę tutaj często... Może częściej niż powinienem...
Dla pieniędzy przychodzę... I zawsze ogarnia mnie to uczucie...
To męczące uczucie, że nie wyjdę już na ziemię...
Że żywy na pewno... Na powierzchnię nie wrócę...

Nie sam wybieram przeciwnika... Bo nie jestem na to gotowy...
Wolę poczekać aż inni - za mnie wybiorą moją przyszłość...
I po chwili dłuższej, słysząc narady i namowy...
Widzę z kim przyjdzie mi walczyć - o życie, o pieniądze, o wszystko...

Wkraczam powoli na ring, malowany białą kredą...
Z przeciwnikiem na przeciwko, co minę groźną ma na twarzy...
Z publicznością dookoła - naznaczoną nędzą, biedą...
Staję... Cały w bliznach - jak w setkach tatuaży...

Bez najmniejszego nawet ruchu... Stoimy dłuższą chwilę na przeciwko...
Wpatrzeni w siebie jak dwa pomniki z kamienia...
Aż w końcu słychać ryk „Dajcie z siebie wszystko!”...
I rozpoczyna się czas... Ludzkiego zezwierzęcenia...

Rzuca się na mnie szybko, nie czeka na dziurę w obronie...
Odsuwam się, wystawiam dłoń, łapię go za szyję...
I już po chwili przeciągam jego twarzą po betonie...
Puszczam go, widzę jak krwawi i głośno z bólu wyje...

Teraz moja kolej, teraz mój czas, głowę do góry zadarłem...
Podchodzę szybko, prostuję ramię, na twarzy ląduje cios...
On próbuje się bronić... Robię unik, o beton kolanem przytarłem...
Uderzam go znów w twarz... Pada ciężko... Podzielił innych los...

Słyszę aplaus i krzyki... Idę po nagrodę do naszego bankiera...
Już mam wychodzić z koła... Gdy coś tuż pod sercem czuję...
To przeciwnik dobył ostrza, z ziemi się pozbierał...
I teraz mnie nożem... W plecy atakuje...

Odwracam się, chwytam go za kark... Patrzę mu prosto w oczy...
Widzę uśmiech na jego zakrwawionej twarzy, ze strachem przeplatany...
Jeżeli zdechnąć mam... Nie zdechnę sam tej nocy...
Kończę z nim, mówiąc „Przegrany zostaje przegranym”...

Miejsce pod sercem tak bardzo nie boli... Ale kolano piecze cholernie...
Jeżeli jednak istnieje piekło i muszę iść dzisiaj tam...
Pytam na głos: „Czy rana spod serca i z kolana zejdzie?
Czy będą dalej otwarte i przez to też cierpieć mam?”

Pełen wątpliwości... Padam na ziemię, nie mam już siły stać...
Jakaś Kobieta Zaczyna mówić, głosem Niewinnej Dziewczyny...
„Nie bój się dzielny chłopcze... Nie masz czego się bać...
Będziesz cierpiał jedynie... Za swoje winy...”

Lżej mi na duszy i chociaż Kobiety nie znam – w pełni jej wierzę...
Jestem na skraju śmierci... A mogłem zdziałać wszystko...
Wyglądaj mnie więc u bram czarny Cerberze...
Patrz za mną uważnie... Bo jestem już blisko...

autor

Shinigami

Dodano: 2007-04-13 15:23:24
Ten wiersz przeczytano 501 razy
Oddanych głosów: 4
Rodzaj Rymowany Klimat Dramatyczny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (0)

Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »