Ranne marzenie...
A może by tak rankiem, na śniadanko
Maczać w kawie zabielonej śmietanką,
Kawałeczek żółtego rogalika nocnego
Z masełkiem - świeżego i chrupiącego.
Przecież tuż przed świtem wystarczy,
Nim słońce błyśnie na zegara tarczy,
Wyciągnąć wysoko w górę swą dłoń
I ułamać rogal, co srebrzy nocy toń.
autor
premo3
Dodano: 2005-08-22 11:14:01
Ten wiersz przeczytano 741 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.