a rano miałem niebiegać
spisałem wrażenia z pewnego jogginu
Miałem dziś rano nie biegać. Miałem poleżeć
dziś dłużej. Lecz słońce mnie rano zbudziło
i siłą spod kołdry wyrwało. Mróz lianą
oplótł mi nogi, i z kłuciem w płuca się
wdzierał. Stawy cichutko trzaskały przy
pierwszych ruchach na drodze. Trzciny cicho
się budząc patrzyły spod puchu mgły rannej.
Perkoz skrzydła wyciągał, odskoczył
zdziwiony, gdy biegłem. Łabędź się nawet
nie zbudził, z głową schowaną pod
skrzydłem. Jeż wściekle fukając, przemknął
pod mymi stopami. Słońce swoim zwyczajem
szkarłatem pokryło każdą drobniutką falę.
Świat wokół się budził, a ja mknąłem
rozgrzany. Oddech się w parę zamieniał,
radość serce ściskała. Jeszcze tych parę
metrów. Światło w piekarni widziałem i
zapach świeżego chleba otulił mnie i zagrał
w żołądku. I tak z świeżym bochenkiem,
sercem radosnym, nie czując chłodu rannego
do domu biegłem po rosie.
A obok smutni i śpiący sunęli ludzie do
pracy.
Komentarze (2)
Gdy to czytam, przypomina mi się piosenka Pidżamy
Porno, "Outsider" - stać obok i mieć dar obserwacji.
Cieszę się, że zajrzałam.
Spodobaly mi sie opisy , dobra obserwacja:) Ja bym
podzielila wiersz na zwrotki, co Autor na to?