Rapsod Poranny
Czasami budzisz się rano
chociaż południe to nie rano
Dniejesz niezmiernie a oczy lewitują
Ja umarłem zwłoki moje
Naruszone stosunkiem z kobietą
Czy to kobieta? Sam nie wiem
raczej na pewno, szminka na mojej szyi
czy to jedna kobieta była, szminki wiele
w stosownych ilościach ran przegranej
Europy
Ja umarłem zwłoki moje
Płyną po pościeli jak piasek w klepsydrze
Klepsydra zawiła spowalnia cierpienie
wiruję w karuzeli bólów wszelkich
cierpienie jak pogoda w coś innego się
zmienia
w niewinny upadek - wygnanie z raju
Ja umarłem zwłoki moje
Toną w żałobnym rapsodzie
żałobny kondukt podąża za trumną moją
Żyję jeszcze ptaki nieśmiale już łkają
dzwon daje znak - Śmierć idzie
pulsuje w światłości pierzyny
Ja umarłem to wszystko
na ten temat
Komentarze (2)
Głosuję na plus.
wiosną budzą się tęsknoty Ładny wiersz+