Ratownicy
Kiedy wracam z pracy rano, myślę jak życie
przywracano
Niby staraliśmy się jak nigdy, to i tak nie
pomogliśmy
Szliśmy sobie krok po kroku to i tak bez
uroku
Bo to bieg był po schodach! Na swoich
długich nogach
Jednak ktoś nas dziś wyprzedził, był to
czas odpowiedzi
Ale to nie dla nas pytanie, tylko dla
zmarłego zadanie
My zrobiliśmy swoje, ale brakuje nam rąk
oboje
Bo jest dużo sprzętu i zadań naraz,
Jak się uporać jak trzeba się ze śmiercią
ganiać?
Niestety ale czas był pisany, my nawet tego
nie ogarniamy
Patrzymy śmierci w oczy, ale ona nas nigdy
nie zauroczy!
Żebyś koniec nie był smutny, to i tak się
czasem zdarza,
Że wiara jest marna, a szansa duża!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.