Raz
Tak jak mroźna struktura szyby pokrywa,
Tak ja przelewam na papier me
przemyślenia,
Powstałe w wyniku narodzin nowego
istnienia.
Istnienia, które w łonie matki do dziś
spoczywało,
Przetrwało śniegi i burze, upały i mrozu
zamarznięte kałuże,
Aż wreszcie wyszło by zobaczyć świat stary,
nowy.
To małe słoniątko, które oczka wciąż
mruży,
Urodziło się w trakcie stada zimowej
podróży.
Chyba przetrwa, jest silne i matka
obroni.
Siedząc i pisząc, apeluję do Was towarzysze
broni,
Skreślcie dym z kominów, żeby wody obniżył
i Słońce odsłonił,
By ten słoń, nie był ostatnim ze słoni.
03.01.2k8r
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.